Co roku z reguły na wiosnę markety maja w zwyczaju robić „cudowne” promocje na panele ogrodzeniowe lub przęsła. Większość klientów już ma świadomość, że wyroby produkowane pod market nie trzymają najwyższych standardów, bo producenci robią wszystko co możliwe aby cena była jak najniższa, bo jak tak nie będzie to ktoś inny kto będzie tańszy wskoczy na ich miejsce, bo takie niestety są realia.
Oczywiście powyższe stwierdzenie nie jest żadna tajemnicą, a żeby się o tym przekonać wystarczy pójść do dowolnego sklepu i zobaczyć samemu jak wygląda ten towar, w jakim jest stanie i jak jest składowany. Tutaj nie trzeba być żadnym ekspertem, to widać gołym okiem. Nie wnikam już nawet we wszystkie zawiłości technologiczne wytwarzania tego typu wyrobów, bo tutaj możliwości obniżania ceny kosztem jakości jest oczywiście najwięcej.
Ale czy w marketach jest rzeczywiście taniej niż w zwykłych punktach handlowych, specjalizujących się tylko i wyłącznie w branży ogrodzeniowej?
Czasem tak, ale tylko pozornie.
W tego typu promocjach ma zastosowanie prosty chwyt marketingowy, polegający na tym, że przeciętny klient myśląc o ogrodzeniu automatycznie utożsamia je z panelem ogrodzeniowym lub przęsłem ogrodzeniowym, bo zwyczajnie takie skojarzenie narzuca się samo.
A przecież panel czy też przęsło ogrodzeniowe to tylko jeden z kilku elementów, które składają się na ogrodzenie.
Trzeba zauważyć, że praktycznie wszystkie promocje dotyczą tylko i wyłącznie paneli, a nie wspomina się w nich o pozostałych elementach ogrodzenia.
A oczywistym jest, że aby postawić ogrodzenie potrzebujemy jeszcze słupków, a najczęściej również podmurówek betonowych i łączników betonowych, o których przeciętny klient w ogóle nie myśli, a które w większości przypadków są praktycznie konieczne.
Na czym polega chwyt marketingowy?
A mianowicie na tym, że te pozostałe niezbędne elementy ogrodzenia bez, których żadnego płotu nie postawimy są z reguły znacznie droższe niż przeciętne ceny rynkowe.
Na tym etapie klient z reguły myśli, że skompletował już całe ogrodzenie, ale okazuje się, że nie bo potrzebne są przecież jeszcze obejmy. A kto by patrzył na cenę takich mało istotnych rzeczy. I okazuje się, że tutaj jest dopiero niezłe pole do popisu.
I teraz jeśli klient został już przyciągnięty tą „atrakcyjną” ceną paneli i załatwił już sobie nawet auto dostawcze, to okazuje się, że wykonał już zbyt wiele zachodu, by teraz zrezygnować z zakupu. Pomimo, że na miejscu uświadamia sobie dopiero, że będą jeszcze potrzebne pozostałe elementy. Ale i tak łudzi się (bo przecież najczęściej w ogóle wcześniej nie rozpoznał rynku), że skoro panele były w promocji to i całą resztę też kupi taniej. Nic bardziej mylnego. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet jeśli ostatecznie kupił wszystko znacznie drożej to i tak najczęściej żyje w nieświadomości, bo jest przeświadczony, że kupił po cenie promocyjnej.
Oczywiście teraz ktoś powie, że to nieprawda i on nam nie wierzy. Prawda jest taka, że nie trzeba nam w ogóle wierzyć na słowo, wystarczy sprawdzić samemu ale w pełni świadomie, najlepiej z kalkulatorem w ręce.
I wtedy okaże się, ze panel jest rzeczywiście parę złotych tańszy, a i to nie zawsze, ale już cała reszta jest na tyle droższa, że tę obniżkę na panelu odrobią sobie z nawiązką.
Należałoby sobie teraz odpowiedzieć na pytanie, kto na takiej „promocji” zyskuje, bo na pewno nie klient. Raz, że płaci z reguły drożej a dwa – jakość towaru pozostawia wiele do życzenia. A przecież ogrodzenie kupujemy na lata a nie na jeden sezon i szkoda by było wyrzucać pieniądze w błoto.